wtorek, 5 marca 2013

Bromo

Przyjechałem tu żeby zobaczyć Bromo.
Z Sukapura pod Bromo można dotrzeć na wiele sposobów, wjechać jeppem, na skuterku lub wejść na piechotę. Ja wybrałem wersję dla leniwych – wjechałem jeppem. Jechaliśmy ponad godzinę więc blisko to nie jest. Przed wyjazdem pod hotelem pojawił się pan sprzedający czapki i szaliki– faktycznie zimno było na górze, dla mnie jednak całkiem przyjemnie chłodno. Mniej przyjemnie zrobiło się jak zaczęło padać, tym razem poncho miałem ze sobą, ale była taka wichura, że mi je podwiewało. ;) Poniżej 10 stopni i pi…i jak w kieleckim – regularna polska jesień, w tym gorszym wydaniu.
Jeppem można wjechać tylko rano – tak sobie to wymyślili. Wyjazd z hotelu około 4:00. Podczas briefingu były dwie wersje: taras widokowy z bromo i podwózka pod bromo. Chciałem podjechać tylko pod, ale z braku innych chętnych musiałem przystać na taras. Po ciemaku i na czuja jechali bo w pewnym momencie zawrócili bo się jechać dalej nie dało przez urwisko, które po deszczowej rzece zostało. 
Niestety organizatorzy nie współpracują z miejscową stacją meteorologiczną (ani z żadną inną) bo wiozą na ten taras widokowy turystów "na sun rise" niezależnie od warunków pogodowych. A na … co mi sanrajs skoro stoję po kostki w chmurach? No więc sun rise się nie udał, ja wiedziałem, że tak będzie.:)
Kilka fajnych zdjęć z tarasu udało się jednak zrobić. 



Po tarasie zwieźli nas na dół pod samego Bromo. Stąd piechotą około godziny pod górę. Już od samego dołu czuć było siarkę i zapach się nasilał w miarę wchodzenia.
Można też wjechać na koniku, stoi ich sporo na dole, są też po drodze, gdyby ktoś nagle zapragnął zmienić zdanie.

Droga do krateru wygląda tak.



Widok na krater.
Trochę panoramy.

Ściany z bliska
Byli też tacy, którzy wybrali niestandardowe wejście.




Po drodze mijałem panie i panów w japoneczkach. Ciekawe jak znajdowali te warunki pogodowe. :) Jedną panią w japoneczkach i  futrzanej czapie udało mi się ustrzelić.


Pod wulkanem było też centrum gastronomiczne. W jednym z nich, człek zbierał deszczówkę do wiaderka. Nie zapytałem po co…a inne powody niż gotowanie jej na herbatkę albo mycie naczyń mi nie przyszły do głowy…nie próbowałem, ale założę się, że to kwaśny deszcz

Z Bromo zawieźli nas do hotelu. Zdążyłem zjeść śniadanie i wyruszyłem w stronę Ijen. 
Przed przyjazdem miałem taki pomysł żeby zostać dłużej, ale poza siedzeniem w hotelu i wchodzeniem na bromo, nic nie ma do roboty...

Brak komentarzy: