sobota, 11 maja 2013

kambodża - siem reap

:)
Po przygodach z wyłudzaczami udało mi się dotrzeć do siem reap.
Przed granicą, bus zatrzymał się przy barze, który był również siedzibą przewoźnika. Najpierw Panowie dali nam do wypełnienia dokumenty wizowe, zanim skończyłem pisać zaprosili mnie jednego do busa tłumacząc, że w innej agencji kupiłem bilet. I zawieźli w takie miejsce.

Wiza kosztuje tu trzy razy drożej i chyba czas oczekiwania jest wielokrotnie dłuższy, bo przecież pani z urzędu musi na granicę pojechać po wlepienie wizy do paszportu.
Nie wiem jak to działa w praktyce bo kazałem się zawieźć do przejścia granicznego,
 które wygląda tak. Trzydziestodniową wizę dostałem w 5 minut i kosztowała 20$.
A to już sklep z alkoholem po kambodżańskiej stronie. Dwie identyczne butelki z osiemnastoletnim whisky...Niby nic nadzwyczajnego, poza ceną (ok 40 zł) i etykietami jedna 850 ml druga 900.
Lokalny trunek dla turystów - alkohol ze zwierzętami - kobra ze skorpionem. Podobno nadaje się do picia ale jeść nie można :)
 :)
 Krówki
 Jaszczurka z owadem w pysku
 Małże na ostro
Targ ze wszystkim.
Owoce
 Robaki
 Robótki ręczne
 Kuraki
 Lokalny guinness
 Fabryka lodu
 Warsztat krawiecki
Lunch - grillowana żaba

 Winda kuchenna
Lokalny środek transportu - niestety nie można tu wypożyczyć skuterków.
 Tuk tuki, które wyglądają jak karety.
 Wspólne grzebienie w toaletach
Sklep z wyrobami ze skóry krokodyla
 Szkoła

BBQ
Przekąska - smażone rybki, do jedzenia w całości. Całkiem smaczne.
 Coś w rodzaju pyzy. Nadziewane szpinakiem, serwowane na ostro.
 Smażony ryż z ananasem
 Tofu z warzywami i owocami morza

Maszyna do wyciskania soku z trzciny cukrowej
Napój z trzciny w torebce.
W świątyni można natrafić na armatę - to na pewno ważny element sakralny :)
 A za 10$ dotacji można umieścić swoje nazwisko na ścianie.
Po zachodzie słońca rozpoczyna się życie nocne

Przedstawienie kukiełkowe, narracja była po kambodżańsku, ale historia na pewno ciekawa.
 Muzeum wojny


W tak zwanym międzyczasie byłem też zobaczyć zabytki Angkoru. O tym jeszcze napiszę.

Brak komentarzy: