Po przygodach z wyłudzaczami udało mi się dotrzeć do siem reap.
Przed granicą, bus zatrzymał się przy barze, który był również siedzibą przewoźnika. Najpierw Panowie dali nam do wypełnienia dokumenty wizowe, zanim skończyłem pisać zaprosili mnie jednego do busa tłumacząc, że w innej agencji kupiłem bilet. I zawieźli w takie miejsce.
Wiza kosztuje tu trzy razy drożej i chyba czas oczekiwania jest wielokrotnie dłuższy, bo przecież pani z urzędu musi na granicę pojechać po wlepienie wizy do paszportu.
Nie wiem jak to działa w praktyce bo kazałem się zawieźć do przejścia granicznego,
które wygląda tak. Trzydziestodniową wizę dostałem w 5 minut i kosztowała 20$.
A to już sklep z alkoholem po kambodżańskiej stronie. Dwie identyczne butelki z osiemnastoletnim whisky...Niby nic nadzwyczajnego, poza ceną (ok 40 zł) i etykietami jedna 850 ml druga 900.
Lokalny trunek dla turystów - alkohol ze zwierzętami - kobra ze skorpionem. Podobno nadaje się do picia ale jeść nie można :)
:)
Krówki
Jaszczurka z owadem w pysku
Małże na ostro
Targ ze wszystkim.
Owoce
Robaki
Robótki ręczne
Kuraki
Lokalny guinness
Fabryka lodu
Warsztat krawiecki
Lunch - grillowana żaba
Winda kuchenna
Lokalny środek transportu - niestety nie można tu wypożyczyć skuterków.
Tuk tuki, które wyglądają jak karety.
Wspólne grzebienie w toaletach
Sklep z wyrobami ze skóry krokodyla
Szkoła
BBQ
Przekąska - smażone rybki, do jedzenia w całości. Całkiem smaczne.
Coś w rodzaju pyzy. Nadziewane szpinakiem, serwowane na ostro.
Smażony ryż z ananasem
Tofu z warzywami i owocami morza
Maszyna do wyciskania soku z trzciny cukrowej
Napój z trzciny w torebce.
W świątyni można natrafić na armatę - to na pewno ważny element sakralny :)
A za 10$ dotacji można umieścić swoje nazwisko na ścianie.
Po zachodzie słońca rozpoczyna się życie nocne
Muzeum wojny
W tak zwanym międzyczasie byłem też zobaczyć zabytki Angkoru. O tym jeszcze napiszę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz