wtorek, 19 marca 2013

hello

Ponieważ skończyła mi się wiza indonezyjska poleciałem do Kuala Lumpur.
Przedłużenie wizy nie jest prostą sprawą. Tym bardziej na bali gdy w związku z nyepi w immigration officemają tydzień wolnego ...a wniosek 7 dni roboczych nabiera mocy urzędowej...:)
Do Kuala nie jest daleko, samolot leciał nieco ponad 2 godziny.

Trafiła mi się wycieczka, wszyscy tak samo ubrani tak samo wyposażeni.
 I piknik pod samolotem.
 Pani stewardessa.
 Kolejka pomiędzy terminalami.
Bagaże z wycieczki.
Z lotniska przyjechałem autokarem. chciałem kolejką bo mi się ta na lotnisku spodobała, ale w nocy nie jeździ (było po pierwszej miejscowego czasu). Autokar nie jeździ za często - mnie się akurat trafił. Lotnisko dla air asia i lion air jest jakieś 50 km od centrum wiec  ze 45 minut jechał.  Autokar przywiózł mnie w okolice china town. Nie miałem ochoty w środku nocy na większe poszukiwania noclegu, ale w kilku miejscach byłem...Bo ze szczurami spać nie chciałem. Udało mi się jednak w miarę szybko znaleźć pokój z wielkim łóżkiem, klimką i dobą  hotelową do 15:00. Dzisiaj przeniosłem się do bardziej młodzieżowego miejsca. I właściwie sami backpackersi.
China town.

Kasztany
 i muzyk
 i  zupka nudlowa.
Bambus na słodko. Takiego zmielonego bambusa upychają z cukrem do rurek, gotują na parze wyciągają i posypują wiórkami kokosowymi. Słodkie to okropnie.
W china jest wszystko jak na stadionie X lecia :) Koszulki,
buciki,
duperele,
 DVD,
 perfumy,
 a wieczorem pojawia się jeszcze więcej straganó i rozstawiają się z jedzeniem
do jedzenia singapurskie piwo.
W ciągu dnia wybrałem się do meczetu narodowego. Ale, że akurat był zamknięty poszedłem do muzeum.
A po drodze byłem w budynku telewizji.
Muzeum sztuki islamskiej.
Makiety,

książki,
nożyki,
 lampy alladyna,
 wystawa dywanów,
 broń,
 biżuteria,
ubranka. O tym, że nie można robić zdjęć dowiedziałem się jak już wychodziłem, pani w sklepie z upominkami mnie zrugała.
 Zanim skończyłem oglądać muzeum, udostępnili turystom meczet.
 Widok z zewnątrz.


I w środku. Przed wejściem ubrali mnie w takie fioletowe wdzianko z kapturem (zdjęcia na prv).








 Nie było zamknięte więc wlazłem do środka

A to widok z meczetu na miasto.


Brak komentarzy: