czwartek, 14 marca 2013

Agung

Z Kinamani pojechałem zobaczyć Agunga.
Na początku droga wiodła wzdłuż brzegu. Było kilka punktów widokowych.

Ostatni rzut okiem na bajorko.
Jadąc z mapą google sprawdziłem różne drogi. Nawet jeśli któraś prowadziła pod Agung, nie mogłem go zobaczyć bo zrobiło się pochmurnie.
Gdy dojechałem do Bekasih chmury się rozmyły. To najlepsze miejsce z widokiem na wulkan. Nie wiem czy nie jedyne..Organizują też wielogodzinne trekkingi na szczyt
Wulkan było widać
 trochę widać
 lub wcale nie widać
 Widać było za to świątynię
Były ceremonie, na początku myślałem, ze to jakaś wyjątkowa okoliczność, ale co chwila pojawiała się nowa grupa...
Wszedłem po schodach na górę, przywitał mnie jakiś młodzieniec i powiedział, że mogę wejść jak spełnię określone warunki. Zaprowadził mnie pod ołtarzyk, dał kwiatka za ucho i we włosy...(no to we włosach, ten kwiatek, u mnie nie pobył za długo) i taki bukiecik zawinięty w liść żebym tam włożył banknot, znaczy ofiarę złożył. Wiem, że chciał banknot bo mu monetę włożyłem...Maniuni bukiet był, banknot, jak na mój gust nie wchodził, najwyraźniej się myliłem :)
 I tak sobie chodziłem po obiekcie oglądając.


 Trafiłem też ślub:)




 

I sunset na koniec.

Brak komentarzy: