Dzisiaj udaliśmy się na wycieczkę do parku narodowego (http://en.wikipedia.org/wiki/Gunung_Gede_Pangrango_National_Park).
To pierwsza pozycja z mojej listy miejsc do zobaczenia.
Mieliśmy dwóch przewodników, którzy mieli nas zaprowadzić na górę.
Jednak po kilku minutach, przy tym znaku, urwisy chciały nas zaprowadzić w prawo, a ponieważ uparliśmy się, że chcemy iść dalej do góry to nas opuścili…
Więc szliśmy dalej sami....
I tak szliśmy, aż zza zakrętu zobaczyliśmy koniec szlaku.
I żeby nie było. Podszedłem pod samą wodę, a nogawki miałem mokre do kolan.
Byli tam też inni turyści….ale najwyraźniej przy jechali zrobić
sweetfoty na fajsa :)
Ponieważ
zaczęło padać, zrobiliśmy sobie przerwę na niewielki posiłek. Do baru ktoś nawet
na moturze przyjechał.
Do tego była herbatka i uwierzcie mi na słowo, że ten cukier jest mokry.
Zanim zjedliśmy, pojawiły się znane już urwisy, ale tym
razem zaproponowały parasolki. :)
Jak zły cały czas cykałem przyrodzie foty. Nie chciałem aby
któraś z unikalnych roślin umknęła mojej uwadze.
Niestety z uwagi na warunki pogodowe nie udało się zobaczyć obu wulkanów (Gede i Pangrango). Nie spotkałem też żadnego zwierzątka, ani małpki, ani ptaszka. Pochowały się gdzieś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz