ostatnie dni minęły mi nieśpiesznie w jednym z nadmorskich (czy nadoceanicznych) kurortów. Otres beach nieopodal Sihanuokville
W kurorcie jest jak na zdjęciach
pierścień na słońcu
aktywności.
Małomiły chłopiec sprzedający handmade cośtam
panowie budujący rurociąg
mobilne jedzenie
wichura :)
kot we worku
i tu kot
i tu
i znowu we worku :)
i kjuik. Też wypić lubi :)
Krówek tu nie brakuje...
Wino, z żeńszenia...23%....
Odstawiłem po łyku, czar PGRu był lepszy...
Kanapki do szkoły w papierze śniadaniowym...
Park narodowy ream na motorku
Ślimaki w sihanuokville
węże
i inne owady.
Aaa..bo bym zapomniał...zjadłem filipa...jednego
500m do plaży jest wioska
Mój guesthouse
z miejscem na wieczorno-nocne granie w play lub oglądanie filmów. Dziewczyny chcą oglądać filmy....no i są awantury :)
A takie są zachody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz