Ponieważ ostatnie dwa dni byłem odcięty od świata bo na wyspie internet padł to gwoli uzupełnienia.
Z racji tego, że to wyspa to ma swoje uroki...Prąd dostarczają generatory, które są wyłączane koło północy, wraz z generatorami wysycha woda w łazienkach, wiec łapek umyć się nie da...
pralek nie ma :)
i zmywarek też nie ma,
a taczki wyglądają tak.
Jest za to szkoła
i dzieci mogą dostawać prace domowe,
a po szkole bawić się telefonem
lub grać w gumę
albo robić inne rzeczy
Neptun zostawił :)
Znowu spotkałem telewizję, tym razem to chyba jakaś telenowela brazylijska...
W dzień dziecka na wyspie będzie ślub :)
Krówsko w kąpieli :)
Odkryłem nowe danie. Kanapki. Bardzo je polubiłem, bagietka na ciepło - podgrzana na grillu, w środku jajko sadzone - prosto z patelni i warzywa
+ doskonała przyprawa - czosnek na ostro...chyba sobie przepis wezmę :)
Rybna zupka nudlowa
Fragment barakudy
A, no i był też full moon party... nocny statek zabrał młodzież, żeby sobie do księżyca wyła
po wypiciu miejscowej whisky :)
Drabina pod palmą
i zdobyczne kokosy :)
Trekking na drugą stronę wyspy i z powrotem.
Droga wyglądała tak. Najpierw pod górę, później z góry.
I były tam różne zwierzątka
Dzięki dobrze oznakowanemu szlakowi dotarliśmy na drugą stronę,
znaczy na plażę
W miarę upływu czasu woda zabierała plażę,
a fale były coraz większe i poniewierały łódką
Widok z wody na górkę
i z górki na wodę
Dzisiaj przyjechałem do Kep. To niewielkie miasteczko niedaleko wietnamskiej granicy.
Woda nico mniej spokojna niż na koh rong.
Za to miasteczko jest spokojne
Poławiacze krabów, przed crab marketem
i sam crab market
wybrałem sobie kilo mięsa
panie mięsko przypitrasiły
i gotowe :)
W trakcie degustacji zastał mnie sunset :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz